poniedziałek, 17 września 2012

Prolog.

-James! Oddaj mi to.. No oddaj proszę!- krzyczała zrozpaczona piętnastolatka, podczas gdy jej przyjaciel uciekał i bezczelnie się śmiał.-To jest moja praca domowa! Oddaj, James...
-Ooo... Moje drogie gołąbeczki.- usłyszeli nagle głos Fred'a. Na te słowa obydwoje stanęli, po czym spojrzeli na siebie, jak gdyby zobaczyli się po raz pierwszy w życiu.
-Żadne gołąbeczki dobrze? Mój drogi Fredzie.- powiedziała Aliis przeciągając ostatnie zdanie.- Chyba nie chcesz, pożałować tych słów prawda?- zapytała z groźbą w głosie.
-No, nie... Sorki, Lis.- chłopak wyraźnie się zmieszał. Jego głos zabrzmiał, jakby przyjaciółka poruszyła drażliwy temat. Jakby chciał coś ukryć, coś o czym wiedziała tylko ona- Em.. Zostawię Was.-wymamrotał tylko.
-Żadnych ,,nas''!- krzyknęła znowu brązowowłosa.
-A co miałem powiedzieć ,,Ciebie i James'a'' to i tak to samo, co ,,wy''. Daj spokój.-dopowiedział rudowłosy i odszedł. Chyba ma na prawdę zły humor pomyślał pierworodny Harry'ego.
-Masz.- rzekł po czym wręczył przyjaciółce zeszyt. Aliis podziękowała cicho, po czym poszła w kierunku pokoju wspólnego Gryfonów. Od samego rana ten dzień nie zapowiadał się zbyt wesoło. Najpierw, o piątej, obudziła ją jej kotka Kedavra, następnie myjąc zęby, na szatę spadła jej pasta, ze szczoteczki i... James! Wredny James, który zabrał jej wypracowanie!
-Poczekaj. Co się stało?- zapytał chłopak, łapiąc ją za ramię.
-Nic, po prostu jestem troszkę zmęczona. Chcę iść do dormitorium i się położyć, dobrze?
-Dobra. To Cię odprowadzę!- krzyknął wesoło, po czym położył rękę na jej barku, bezczelnie się na niej opierając, jakby nie miał siły dalej iść.
-James...
-Tak?
-Weź tą rękę!- rzekła ostro.- Masz baty u Freda.
-Niby czemu?- zapytał niewinnie.
-Bo mnie denerwujesz.- powiedziała spokojnie.
-Nie boję się go.- Znowu śmiech.
-Ale mnie się boisz...- tym razem również na twarzy Aliis pojawił się uśmiech, diabelny uśmiech. Jednakże chłopak już nie wyglądał na wesołego.


-Nie wiem Fred, trochę się jej boję...- szeptał James, który wraz z rudowłosym siedział w pokoju wspólnym Gryfonów planując wyśmienity kawał.
-Daj spokój. Na mnie też ma haka, ale nie możemy być potulni jak baranki! Musimy pokazać, na co nas stać! Jesteśmy prawdziwymi mężczyznami!- mówił chłopak, pewnym siebie, wręcz władczym tonem.-Zrobimy to szybko. Aliis śpi! Wejdziemy do jej dormitorium i troszkę pomalujemy twarz szminką.
-Skąd weźmiesz szminkę?- zapytał James przygryzając wargę. Na co dzień robienie kawałów nie sprawiało mu żadnych trudności, ale to była... Jakaś taka inna sytuacja. 
-Spokojnie, już załatwione!- śmiał się Fred.- Camille mi dała!
Po długich opowiadaniach rudowłosego, James w końcu się zgodził. Obydwóch jednak przerażała myśl wtargnięcia do żeńskiego dormitorium. To było niestosowne, nawet jak dla nich.
Skradając się po schodach na górę, uważali by nawet najcichszy dźwięk, nie wydobył się spod ich butów. Jednakże prawdziwa batalia zaczęła się, gdy otworzyli drzwi do pokoju, w którym drzemała brązowowłosa. Strach zalał ich od stóp do głów. Nawet Fred stracił entuzjazm. Gdyby Aliis teraz się obudziła i zastała ich stojących na palcach, ze szminką w ręku jednego... Woleli sobie tego nie wyobrażać.
Przyjaciółka na szczęście smacznie spała, a chłopcy tworzyli swoje arcydzieło. W pewnym momencie Aliis poruszyła się jednak i zaczęła coś szeptać. Był to przytłumiony głos, który oznaczał tylko jedno: dziewczyna mówiła przez sen.
-Zmy... Zmyj..cie... To... Zmyj to Fre...eed, Tyy.. też.. Ja..aamee..ees.- wydobyła z siebie.
-Ona mnie przeraża Freddie!- szepnął zrozpaczony James, jakby miał przez to trafić do Azkabanu. 
-Gdzie są waciki? I mleczko?- mówił szybko rudzielec, rozglądając się chaotycznie dookoła.
-Ona chyba nie używa...
-A jej współlokatorki?
-Booley pewnie ma! W końcu makijaż nakłada tak mocny, jakby chciała ściany w przyszłości malować! No i ona lubi takie mugolskie rzeczy, więc chyba posiada waciki i te, no... mleczko!
-Szukaj, szybko! Zanim się obudzi Pani-Kochana-Delikatna-I-Miła-Przyjaciółka-Ale-Jednak-Samo-Zło!

***
Tak, tak! Właśnie skończyłam prolog. Nie jest rewelacyjny, ale mam nadzieję, że trochę wprowadza Was, chociażby w relacje pomiędzy bohaterami. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, jak napisać ten cały wstęp, nie miałam natchnienia- dlatego jest jaki jest. Mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej.